Po wprowadzeniu nowych egzaminów na prawo jazdy wiele problemów pojawia się już przy części teoretycznej. Nie ma bowiem możliwości nauczenia się pytań na pamięć (chyba, że ktoś jest cyborgiem), a na udzielenie odpowiedzi również jest niewiele czasu. W związku z tym mają zostać wprowadzone zmiany w części teoretycznej.
Po zmianach test składa się z 32 pytań i za każdą odpowiedź można dostać od jednego do trzech punktów. Zamiast 500 pytań mamy ich ponad dwa tysiące w bazie Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych i 1120 w bazie Instytutu Transportu Samochodowego i Signity. Łącznie można uzyskać 72 punkty, a do zdania potrzebnych jest ich 68. Miałem okazję rozwiązywać nowe testy i udało mi się wygrać z systemem dopiero za trzecim razem (chociaż w przypadku egzaminów na kategorię B i A również podchodziłem do teorii trzy razy).
Dziennik Gazeta Prawna podaje, że zamiast wymaganych 68 punktów próg ma zostać obniżony do 64 punktów. Obecnie w niektórych Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego egzamin zdaje czasem zaledwie 15% chętnych. Można od razu założyć, że pewnie kursanci, którym nie udaje się zaliczyć egzaminu powinni jeździć komunikacją miejską, ale wcale tak nie jest. Okazuje się, że w wielu pytaniach są błędy, a niektóre z nich są po prostu kretyńskie. Mówi się nawet o pytaniach o wymiary tablicy rejestracyjnej.
Cała sytuacja spowodowała, że ludzie boją się iść na kurs czy podchodzić do egzaminu, a to sprawia, że w ośrodkach szkolenia kierowców i WORD-ach jest mniej kursantów, czyli mniej pieniędzy. Mimo wszystko chcielibyśmy wierzyć, że te zmiany mają posłużyć przede wszystkim kursantom.
żródło: motogen.pl